Captive - najnowsza forma ubezpieczeń wzajemnych | Uwaga! Jest to część prowadzonego przeze mnie dawniej, starego serwisu ryzyko.pl. Znaczna część informacji na tej stronie może więc być już nieaktualna a nawet fałszywa. Z drugiej strony czasem można przekonać się jakie były przewidywania i plany, a jak potoczyła się rzeczywistość.. Marcin Z. Broda | Historia ubezpieczeń wiąże się nierozłącznie z rozwojem różnych modeli wzajemnej ochrony grupy osób przed skutkami zdarzeń losowych. Można nawet powiedzieć, że wczesne formy ubezpieczeń zawsze zawierały w sobie element wzajemności. Taki element zawierała chociażby instytucja awarii wspólnej znana z Kodeksu Justyniania, czy statuty wielu średniowiecznych gildii kupieckich (pierwszy znany zapis takiego statutu, gdzie wyraźnie wskazano na istnienie elementu wzajemnego ubezpieczenia pochodzi z roku 779). Do XIX wieku powstało wiele towarzystw wzajemnych operujących zwykle lokalnie na ograniczonym terenie i działających na zasadzie non-profit. Nawet jeśli wypracowywały one pewien zysk był on kierowany na podniesienie poziomu zabezpieczeń lub po prostu zmniejszenie obciążeń w kolejnych okresach rozliczeń. Jednocześnie uregulowania podatkowe nie zmuszały ich zwykle do odprowadzania jakichkolwiek danin na rzecz kraju, w którym były zarejestrowane. Wraz z rozwojem ubezpieczeń sytuacja ta powoli zaczęła ulegać zmianie. Z jednej strony towarzystwa wzajemne rosły w siłę tak, że praktycznie trudno już było mówić o realnym wpływie właścicieli pojedynczych polis na ich działania. Z drugiej zostały poddane surowym uregulowaniom mającym zapewnić bezpieczeństwo ubezpieczonych w nich osób oraz ... wspomóc budżety państw, gdzie działały. Obecnie w wielu towarzystwach wzajemnych na całym świecie trwa proces demutualizacji, tj. przekształcania się z towarzystwa opartego na zasadach wzajemności w klasyczne towarzystwo komercyjne. Po przekształceniu łatwiej jest podejmować szybkie decyzje, których wymaga obecnie rynek. W przeciwieństwie do formy wzajemnej możliwe jest też zdobycie poważnego inwestora mogącego zainwestować znaczny kapitał i umożliwić dalszy rozwój firmy. Łatwiej jest wreszcie zabiegać o klientów, którzy często boją się dziwnej już dla nich formy działania ubezpieczyciela. Jednocześnie mimo całego procesu odchodzenia od wzajemnej formy zawierania ubezpieczeń trudno jest dużym podmiotom zrezygnować z pokusy obniżenia kosztów ubezpieczenia poprzez założenie własnego towarzystwa ubezpieczeniowego. I tak jeszcze w okresie olbrzymiej popularności towarzystw wzajemnych, w latach dwudziestych i trzydziestych naszego stulecia, duże korporacje w Wielkiej Brytanii, Norwegii i Danii zakładały własne towarzystwa ubezpieczeniowe. Operowały one zwykle na zasadach koasekuracji i pokrywały jedynie klasyczne ryzyka majątkowe. Jednymi z najbardziej spektakularnych i ważnych wydarzeń na tym rynku było utworzenie przez grupę firm chemicznych Imperial Chemicals Insurance oraz powołanie w 1937 roku przez Unilever własnego towarzystwa - Blackfriars Insurance. W latach pięćdziesiątych takie wewnętrzne towarzystw ubezpieczeniowe coraz częściej były lokowane za granicą, w szczególności w różnych rajach podatkowych. Wiązało się to na pewno z rozwojem technik oceny i finansowania ryzyka, ale chyba jednak przede wszystkim z chęcią ucieczki przed podatkami oraz skomplikowanymi przepisami ubezpieczeniowymi w macierzystych krajach właścicieli. Jednocześnie ze względu na coraz szybszy rozwój gospodarczy i znaczną innowacyjność myśli liderem na rynku stały się korporacje ze Stanów Zjednoczonych. W tej chwili rynek captives, czyli właśnie towarzystw wewnętrznych, składa się z co najmniej 3000 towarzystw (wg niektórych szacunków uwzględniających różne formy zbliżone do captives - nawet 5000) oraz znacznej ilości najróżniejszych firm usługowych pracujących na ich potrzeby. Co ważne - towarzystwa te przejmują aż 20% całości składek z ubezpieczeń osób prawnych w skali świata. W Wielkiej Brytanii wskaźnik ten przekracza 30%, a w Stanach Zjednoczonych nawet 35%. To - bardziej niż sama ilość captives - obrazuje wagę tego rynku dla ubezpieczeń w ogóle oraz jego praktyczne znaczenie w ochronie interesów wielkich korporacji. Obecnie najwięcej towarzystw wewnętrznych zarejestrowanych jest na Bermudach, Kajmanach i Bahamach (zwykle organizatorami są tam przedsiębiorstwa ze Stanów Zjednoczonych, rzadziej z Europy), a w Europie na Guernsay (gdzie lokowane są przede wszystkim towarzystwa należące do firm z Wielkiej Brytanii). Jednocześnie cały czas powstają nowe lokalizacje przyjazne towarzystwom wewnętrznym. Sukces osiągnęły już: amerykański stan Vermont, Singapur, Isle of Man, czy Dublin. Jeszcze inne, nowe możliwości stwarzają: Szwecja, Luksemburg, Gibraltar, Australia, Cypr, Malta, Aaland (Finlandia), Nowa Zelandia. Niezależnie od miejsca lokowania captives dają przede wszystkim bezpośredni dostęp do rynku reasekuracyjnego. Reasekuratorzy - prowadząc niejako hurtową sprzedaż ubezpieczeń - pracują generalnie przy dużo niższych kosztach niż bezpośredni ubezpieczyciele. Nie muszą po prostu ponosić i rozkładać kosztów prowadzenia ubezpieczeń indywidualnych na obsługiwane podmioty gospodarcze. W tym ostatnim wypadku bowiem koszt obsługi polis jest zawsze dużo niższy w stosunku do płaconych składek i wypłacanych odszkodowań niż przy ubezpieczeniach osób fizycznych. Wewnętrzne towarzystwo ubezpieczeniowe daje też możliwość przejęcia podstawowej korzyści płynącej z prowadzenia ubezpieczeń, tj. obrotu wpłacaną składką. Istotnie większość światowych ubezpieczycieli balansuje w wyniku technicznym w okolicach zera lub nawet poniżej tej granicy. Zarabiają oni na lokatach i operacjach finansowych. W przypadku captives firmy je organizujące mogą same nadzorować i prowadzić takie operacje. Jednocześnie w przypadku większości organizacji ich towarzystwa wewnętrzne mogą prowadzić ubezpieczenia ryzyk klientów. W przypadku firm produkcyjnych będą to takie produkty jak przedłużone gwarancje, czy ubezpieczenie zakupionego towaru. W przypadku banków, instytucji finansowych - ubezpieczenie kredytobiorcy, przedmiotu kredytu lub też finansowe ubezpieczenie całości zobowiązań klientów. Jeżeli do tego dodać oszczędności na podatkach obraz możliwych zysków z captives powinien być pełny. Niestety, towarzystwa wewnętrzne posiadają też wady. Nawet w przypadku największych organizacji ich captive rzadko może dorównywać wielkością ubezpieczycielom i to nawet tym z drugiej setki towarzystw. Oznacza to znacznie mniejsze możliwości podziału i zatrzymania ryzyka. Dla firm o bardzo specyficznych i jednorodnych ryzykach zakres koniecznej reasekuracji może się okazać tak duży, że pozostała na własnym ryzyku część ubezpieczeń nie rekompensuje trudów i kosztów budowy lub wynajęcia własnego towarzystwa. Podobnie bardzo trudno jest oszacować w przypadku captive cenę wielu specyficznych ubezpieczeń, które nie są dostępne na rynku. Tym samym jedna z podstawowych zalet towarzystwa wewnętrznego - możliwość ochrony przed specyficznymi ryzykami - jest bardzo ograniczona. Dotyczy to przede wszystkim ryzyk warunkowych (ang. contingent risks), których realizacja jeszcze nie wystąpiła w praktyce firmy-matki, a które prowadzą do powstania bardzo wysokich zobowiązań. Może to być: wycofanie produktu, koszty akcji promocyjnych (np. refundacji, ang. cashback), strajki, kary umowne i inne. Dodatkowo w przypadku wielu krajów (w tym Polski) lokalne unormowania prawne znacznie ograniczają możliwości lokowania własnych ryzyk bezpośrednio za granicą, co jest warunkiem uzyskania wielu korzyści płynących potencjalnie z utworzenia towarzystwa wewnętrznego. W takich wypadkach konieczne jest szukanie na lokalnym rynku tzw. frontiera, który podjąłby się prowadzenia bezpośrednich ubezpieczeń na rynku krajowym reasekurując je jedynie w towarzystwie wewnętrznym. Alternatywnym rozwiązaniem jest też na niektórych takich rynkach rezygnacja z pewnych korzyści płynących z asekurowania swoich ryzyk poprzez ubezpieczenie i traktowanie captive jedynie jako drogi budowy funduszu na pokrycie ewentualnych strat. Na szczęście w Polsce istnieją rozwiązania pozwalające na budowę captive bez konieczności płacenia 10% prowizji zakładowi ubezpieczeń, który frontuje u nas ryzyka i bez rezygnowania z korzyści związanych z wliczaniem składek w koszty oraz zwolnienia odszkodowań z podatku. Towarzystwa wewnętrzne są najnowszą formą ubezpieczeń wzajemnych dostępną i opłacalną przede wszystkim dla firm prowadzących zdywersyfikowaną geograficznie i / lub przedmiotowo działalność. Rachunek finansowy pokazuje, że już w przypadku składek rzędu miliona dolarów rocznie może być opłacalne wynajęcie lub stworzenie własnego captive. Patrząc w przyszłość tej części rynku ubezpieczeniowego bardzo trudno jest przewidywać konkretne kierunki rozwoju towarzystw wewnętrznych. Jednak pewne trendy są ogólnie uznawane za bardzo prawdopodobne. I tak przede wszystkim należy się spodziewać dalszego rozwoju różnych form captives. Oczekuje się wzrostu znaczenia ryzyk nie pochodzących bezpośrednio od firmy-matki, a pochodzących raczej i opłacanych przez jej klientów. Oznaczałoby to w praktyce wejście wielu towarzystw wewnętrznych do kręgu największych światowych ubezpieczycieli i dalsze ograniczenie rynku klasycznych towarzystw - tym razem o ryzyka indywidualne. Ponadto rozwijać się na pewno będą najnowsze techniki finansowania oraz podziału ryzyka. Może to co prawda wzmocnić pozycję tradycyjnych asekuratorów będących ciekawszym i bezpieczniejszym partnerem przy tego typu operacjach, jednak za towarzystwami wewnętrznymi przemawia ich mobilność i naturalna skłonność do wykorzystywania najnowszych osiągnięć myśli ubezpieczeniowej. Oczekuje się też wreszcie wejścia na rynek captives pierwszych firm z Europy ¦rodkowo-Wschodniej w tym Polski. Nie będzie to z całą pewnością w pierwszym okresie poważny przyczynek do rozwoju tego rynku, ale na pewno potwierdzenie jego możliwości oraz dotychczasowych osiągnięć. Marcin Z. Broda | Uwaga! Jest to część prowadzonego przeze mnie dawniej, starego serwisu ryzyko.pl. Znaczna część informacji na tej stronie może więc być już nieaktualna a nawet fałszywa. Z drugiej strony czasem można przekonać się jakie były przewidywania i plany, a jak potoczyła się rzeczywistość.. Marcin Z. Broda | Profesjonalnie o ubezpieczeniach.. | | |