Czego można wymagać od ubezpieczyciela? - Część II | Uwaga! Jest to część prowadzonego przeze mnie dawniej, starego serwisu ryzyko.pl. Znaczna część informacji na tej stronie może więc być już nieaktualna a nawet fałszywa. Z drugiej strony czasem można przekonać się jakie były przewidywania i plany, a jak potoczyła się rzeczywistość.. Marcin Z. Broda | Wymagania wobec ubezpieczyciela należy zawsze zacząć od siebie. Jeżeli bowiem będziemy dokładnie znali swoje potrzeby to łatwiej będzie po prostu nam negocjować. Ponadto poważniejsi ubezpieczyciele, ich agenci, a przede wszystkim brokerzy ze zrozumieniem przyjmą nawet dość dziwne wymagania, jeśli Klient będzie umiał uzasadnić potrzebę ich wprowadzenia do polisy. Wielu przyjmie je również bez uzasadnienia, choć wtedy - nie znając celu ich włączenia - nie zawsze będą w stanie całość odpowiednio zaaranżować. Ubezpieczyciele mają generalnie bardzo złą markę w Polsce. Oczywiście złożyło się na to wiele czynników, jednak dwa wymieni chyba każdy: fatalną jakość likwidacji szkód oraz niechęć do jakiegokolwiek dostosowania swojej oferty do wymagań, czy oczekiwań Klienta. Ta druga przyczyna jest naturalnie związana z długim okresem pełnego monopolu w ubezpieczeniach. Dziś, kiedy wymieniając poważne towarzystwa musimy już użyć przynajmniej dwu rąk i kiedy przekrój nawet standardowych produktów rozszerza się coraz bardziej przyczyna ta nie powinna mieć już prawie żadnego znaczenia. Należy przy tym od razu na początku zwrócić uwagę na jedną rzecz. Negocjując z ubezpieczycielem, bądź jego przedstawicielem jakieś zaawansowane elementy kontraktu ubezpieczeniowego nie należy nigdy zapominać o dokładnym przeczytaniu Ogólnych Warunków Ubezpieczenia. Okazuje się bowiem, że nawet zadawałoby się najlepiej dostosowana do potrzeb ubezpieczającego się pod względem zakresu i sposobu likwidacji szkód polisa może zostać w momencie szkody "położona" jakimś niefortunnym zapisem z OWU. Tak więc wszelkie wymagania należy zacząć od dokładnej analizy standardowej oferty. Przede wszystkim każdy ubezpieczyciel musi wraz z polisą lub innym dokumentem potwierdzającym zawarcie umowy ubezpieczenia dostarczyć ubezpieczonemu Ogólne Warunki Ubezpieczeń. Zwykle przy tym Klient kwituje przekazanie takich warunków - najczęściej po prostu na polisie znajduje się ponad miejscem na podpis krótkie zdanie: OWU otrzymałem. Niektóre z towarzystw wpadły przy tym na doskonały pomysł i w istocie druk polisy wraz z OWU tworzy małą książeczkę. A Ogólne Warunki Ubezpieczenia mają olbrzymie znaczenie. Regulują w mniejszym lub większym stopniu każdy element umowy ubezpieczenia. Ich postanowienia są więc często kluczem do zakresu wykupywanej ochrony. Jeżeli ich nie dostaniemy - a podpisaliśmy, że je nam przekazano - nie mamy praktycznie szans dowiedzieć się, co właśnie kupiliśmy. Z drugiej strony, jeśli towarzystwo nie ma potwierdzenia, że warunki takie przekazało Klientowi, może on po prostu nie przyjmować niekorzystnych dla niego zapisów, o których nie został w inny sposób poinformowany. Przekonało się już o tym zresztą kilka banków dołączających ubezpieczenia do swoich produktów jedynie z krótkim, reklamowym niemalże ich opisem. Ponieważ nie wymieniano tam wielu istotnych dla Klienta ograniczeń w oferowanej "darmowej" ochronie, co wytrwalsi skutecznie żądali wypłat w pełnej wysokości lub w przypadkach, których ubezpieczyciel nie przewidywał. Ubezpieczyciel ma też obowiązek przekazując dokumenty ubezpieczeniowe pisemnie wskazać różnice w oferowanej ochronie w stosunku do złożonej przez ubezpieczającego oferty. Oznacza to, że jeśli we wniosku o ubezpieczenie (złożonym na przygotowanym przez ubezpieczyciela druku lub po prostu w piśmie) zawarte zostały jakieś specyficzne wymagania, które nie zostały przez ubezpieczyciela wyraźnie odrzucone - stają się one obowiązujące. Jeszcze większe wymagania można mieć wobec brokera. O ile bowiem towarzystwa ubezpieczeniowe powinny przekazać wszystkie dokumenty, które opisują zawieraną umowę ubezpieczenia, to jest przede wszystkim samą polisę oraz Ogólne Warunki Ubezpieczenia, broker powinien zrobić o wiele więcej. Przyjmuje się, że będąc przedstawicielem ubezpieczonego powinien on poinformować go o wszystkich istotnych elementach zawieranej umowy w tym w szczególności o zapisach nawet potencjalnie dla niego niekorzystnych lub uciążliwych. Ani samo towarzystwo, ani agent nie muszą tego robić. Należy przy tym pamiętać, że zakres prac brokera nie jest nigdzie dokładnie określony i powinien być sprecyzowany w zawartej z nim umowie. Ponadto nawet jeśli broker powinien był, a nie poinformował swojego Klienta o niekorzystnych dla niego zapisach - sama umowa ubezpieczenia pozostaje bez zmian. Możliwe jest za to dochodzenie swoich roszczeń na drodze cywilnej bezpośrednio od brokera lub też od jego ubezpieczyciela odpowiedzialności cywilnej zawodowej (taką polisę musi posiadać według prawa każdy broker). Jednak najważniejsze dla ubezpieczającego jest możliwy zakres dostosowania polisy do własnych potrzeb. Należy tutaj zaznaczyć, że część towarzystw przygotowując wyspecjalizowane pakiety ubezpieczeniowe: mieszkań, małego biznesu, grup zawodowych rzeczywiście dostosowuje je dość dobrze do potencjalnych potrzeb docelowego klienta. Pozostawiają one przy tym do jego decyzji wiele możliwych do wykorzystania opcji. Często trzeba po prostu jedynie spytać się o istnienie jakiejś konkretnej możliwości. Ponadto trzeba po prostu poszukać odpowiedniej oferty na rynku, a nie wierzyć pierwszemu agentowi, że "nikt tego nie robi". Wyobraźmy sobie na przykład małą firmę handlową z - powiedzmy - dwoma małymi samochodami dostawczymi. Kluczowym dla niej ryzykiem będzie oczywiście uszkodzenie lub utrata jednego chociażby samochodu i to nawet na okres kilku dni - tyle bowiem może wystarczyć konkurencji dla przejęcia jej klientów nie wspominając nawet o utracie w tym okresie zarobków. W takiej sytuacji dobrym rozwiązaniem byłoby ubezpieczenie auto casco, które pokrywałoby nie tylko sam koszt naprawy samochodu, ale pozwalałoby na wynajęcie - na okres naprawy lub do zakupu nowego auta - samochodu zastępczego. Dobrze by przy tym było, by to sam ubezpieczyciel zajął się całością spraw związanych z naprawą - od ściągnięcia samochodu z drogi, aż po odbiór z warsztatu, może nawet dostarczenie pod wskazany adres. I okazuje się, że są firmy, które są w stanie spełnić takie oczekiwania! Na razie nie znalazłem jeszcze tylko towarzystwa, które standardowo oferuje przyprowadzenie naprawionego samochodu pod dom... Problemem tego typu rozwiązań może być oczywiście cena. Jednak trzeba po prostu rozważyć, czy podwyżka składki nawet o kilkanaście procent nie okaże się opłacalna w chwili, kiedy szkoda już wystąpi. Wiele tutaj zależy od samej sytuacji firmy, od jej oceny własnej pozycji i możliwości. W małym biznesie brak jednego pojazdu może oznaczać poważne kłopoty. Tutaj prawie na pewno odpowiednio rozszerzona polisa nie będzie zbytecznym luksusem. Z kolei w dużym przedsiębiorstwie z reguły możliwe jest okresowe zastąpienie jednego, czy nawet dwóch samochodów innymi. Tutaj taka polisa może okazać się niepotrzebna. Weźmy inny przykład. Ze względu na wielkość możliwych strat, częstość występowania oraz brak możliwości pełnego zabezpieczenia się przed zdarzeniami losowymi praktycznie każda organizacja powinna chronić swoje interesy poprzez odpowiednio skonstruowane i dokładnie dostosowane do zagrożeń występujących w firmie ubezpieczenie ogniowe. Jednocześnie podstawowy zakres tego ubezpieczenia obejmuje: pożar, wybuch, upadek statku powietrznego oraz bezpośrednie uderzenie pioruna. Może być jednak zawsze rozszerzony. Zwykle do standardów rozszerzeń zalicza się: powódź, zalanie, huragan, deszcz nawalny, pośrednie uderzenie pioruna, zapadanie lub osuwanie się ziemi, trzęsienie ziemi. W poszczególnych towarzystwach katalog ten może być nawet znacznie szerszy. Jednak wciąż jest to tylko wycinek tego, co może się zdarzyć. Przykładowo wszelkie definicje huraganów w Polsce wykluczają praktycznie odpowiedzialność ubezpieczycieli za szkody spowodowane nawet największymi, ale o bardzo ograniczonym zasięgu wiatrami. Można co prawda liczyć na przychylność towarzystwa, które po skutkach może ocenić lokalną siłę wiatru, ale... Rozwiązaniem mogłaby być polisa, która pokrywałaby wszelkie straty powstałe nagle, bez konieczności wymieniania, czy też nawet wskazywania ich przyczyny. I znów są w Polsce ubezpieczyciele, którzy takie polisy standardowo proponują. Polisy "wszystkich ryzyk", bo o nich właśnie mowa, pokrywają finansowe skutki każdego nagłego uszkodzenia, zniszczenia lub utraty ubezpieczonego mienia. Takie polisy mają też oczywiście swoje wady, ale są one już zwykle mniejsze niż w przypadku polis tradycyjnych. Dla przykładu: w obu rodzajach polis, to jest zarówno w polisach wszystkich ryzyk jak i tradycyjnych opartych na "ryzykach wymienionych", z reguły wyłącza się szkody polegające na uszkodzeniach maszyn i urządzeń wskutek dostarczenia im prądu o nieodpowiednich parametrach (w konkretnych warunkach zapis ten może brzmieć oczywiście inaczej). Chodzi tu oczywiście przede wszystkim o tzw. przepięcia. W wielu takich wypadkach wina leży po stronie zakładu energetycznego, ale czasem może to być po prostu efekt uderzenia pioruna w budynek lub jego najbliższe okolice. Jest to więc dość poważne zagrożenie zarówno dla zakładów produkcyjnych jak też i dla firm z dużym nagromadzeniem komputerów, gdzie nawet UPS nie zawsze może pomóc. Jeśli ryzyko to pozostanie w polisie wyłączone - straty nie zostaną przez ubezpieczyciela pokryte. Znów jednak poważniejsi ubezpieczyciele na pewno będą skłonni do włączenia tego ryzyka do swoich polis, tj. zrezygnują z odpowiedniego wyłączenia. Wszystko oczywiście ponownie sprowadzać się będzie do ceny, ale wtedy ubezpieczający ma już jasny i klarowny wybór - wie ile płaci za dodatkowe ryzyko, wie ile może stracić jeśli zdarzenie takie wystąpi. Podpisując własne polisy powinniśmy przede wszystkim dokładnie przeczytać, co podpisujemy. Najlepiej jest też oczywiście już wcześniej dokładnie wiedzieć, czego od ubezpieczyciela oczekujemy i jakie są podstawowe kryteria naszego wyboru. Trzeba pamiętać, że tak na prawdę w przypadku kontaktów z ubezpieczycielem ogranicza nas przede wszystkim własna wyobraźnia, co do tego co i jak może się wydarzyć. Jeśli będziemy w stanie to przewidzieć - będziemy w stanie również się przed tym zabezpieczyć. Polscy ubezpieczyciele potrafią już bowiem chronić nawet bardzo dziwne ryzyka. Wielu chce też to robić, choć niestety przeważnie wszystko trzeba od nich wyciągać na siłę. Można więc już powiedzieć, że możliwe jest ubezpieczenie wszystkiego. Wyjątkiem będą tylko zdarzenia pewne lub prawie pewne. Acz i w tym wypadku pewnie znalazłby się chętny do zawarcia polisy ubezpieczyciel. Oczywiście pod warunkiem, że zapłacilibyśmy mu przynajmniej 110-120% oczekiwanej wartości maksymalnej szkody. I to nie jest żart - w określonych sytuacjach to też może się opłacać... Marcin Z. Broda | Uwaga! Jest to część prowadzonego przeze mnie dawniej, starego serwisu ryzyko.pl. Znaczna część informacji na tej stronie może więc być już nieaktualna a nawet fałszywa. Z drugiej strony czasem można przekonać się jakie były przewidywania i plany, a jak potoczyła się rzeczywistość.. Marcin Z. Broda | Profesjonalnie o ubezpieczeniach.. | | |