ryzyko.pl

Ryzyko.pl >> Dawne artykuły >> Ryzyko >> Podejmowanie >> Transfer >> Ubezpieczenie >> Ubezpieczyć rok 2000 

 

Rok 2000 

 

 

 

Ubezpieczyć rok 2000

 

Uwaga!

Jest to część prowadzonego przeze mnie dawniej, starego serwisu ryzyko.pl. Znaczna część informacji na tej stronie może więc być już nieaktualna a nawet fałszywa.

Z drugiej strony czasem można przekonać się jakie były przewidywania i plany, a jak potoczyła się rzeczywistość..

Marcin Z. Broda


 

Opracowano: luty 1999

Patrz też:
Rok 2000
Czy polskie banki są przygotowane?

Problem roku 2000 istnieje - chociażby z tego względu, że został szeroko nagłośniony i opisany. Inna rzecz, czy problem ten w rzeczywistości wystąpi. Co bardziej zapobiegliwi i dalekowzroczni już dość dawno zaczęli przygotowania. Znaczna część czyni to teraz. Niektórzy dopiero tworzą budżety i plany swych działań. Wszyscy jednak chętnie widzieliby na swoich biurkach odpowiednią, choćby nawet dość drogą, polisę ubezpieczeniową. Ot, tak na wszelki wypadek. Wtedy można byłoby już spokojnie pośmiać się z min naszych potomków w końcu dziesiątego tysiąclecia...

Poważniej rzecz ujmując takie zachowanie jest normalne w podejmowaniu każdego ryzyka: po jego identyfikacji i odpowiedniej analizie zawsze następują elementy unikania, ochrony, zabezpieczania się i wreszcie w ostateczności transferu na jakikolwiek inny podmiot naszego ryzyka. Ten ostatni najprościej zrealizować właśnie poprzez ubezpieczenie - choć oczywiście można również transferować ryzyko na kontrahenta lub poddostawcę.

Jednak w przypadku roku 2000 ubezpieczyciele nie tylko niechętnie wystawiają specjalne polisy, ale też często wyłączają z pomocą odpowiednich dodatkowych klauzul szkody spowodowane błędem tysiąclecia z bardziej tradycyjnych, na przykład ogniowych, polis. Trzeba przy tym dodać, że nawet jeśli w umowie ubezpieczenia nic o roku 2000 nie ma to zawsze ubezpieczyciel w razie dużej szkody może powołać się na przykład na "rażące niedbalstwo" odmawiając lub przynajmniej ograniczając odszkodowanie.

Patrząc jednak na tą sytuację okiem ubezpieczycieli trzeba pamiętać, że załamanie się systemów komputerowych może spowodować powstanie bardzo poważnych problemów w każdym sektorze gospodarki. Podobnie każdy dział przedsiębiorstwa może odczuwać trudności, jeżeli oprogramowanie, sprzęt komputerowy lub mikroprocesory nie zostały odpowiednio dostosowane do zmiany daty - niezależnie, czy rzecz dzieje się w departamencie produkcyjnym, sprzedaży, kadr, księgowości, badań czy rozwoju.

Jednocześnie zagrożenie może przyjść do firmy z zewnątrz, na przykład poprzez załamanie się sieci energetycznej, telefonicznej. Podobnie zagrożenie rokiem 2000 może być w sposób trudny do wyobrażenia i skontrolowania "eksportowane" dalej jeśli wyroby lub usługi dostarczane przez firmę były lub są obarczone błędem.

Oczywiste jest zatem, że sama skala problemu jest jednym z powodów, dla których trudno jest uzyskać pełną polisę. Jednak najważniejsza przyczyna tkwi gdzie indziej. Business ubezpieczeniowy polega na dzieleniu w grupie oraz w czasie zagrożeń losowych. Składki są przy tym wyznaczane przede wszystkim na podstawie dotychczasowych doświadczeń, co do przebiegów danego ryzyka. W przypadku roku 2000 taka analiza jest z oczywistych względów niemożliwa. Polisa roku 2000 w przypadku jej dosłownego potraktowania byłaby raczej zakładem niż ubezpieczeniem.

W tej sytuacji możliwe jest jednak zastosowanie ubezpieczeń dla konstrukcji czysto finansowych operacji pozwalających przynajmniej zmniejszyć skutki ewentualnego uderzenia. Na przykład jeżeli firma powinna i ma zamiar stworzyć rezerwę na ewentualne szkody lub roszczenia związane z rokiem 2000 to nic nie stoi na przeszkodzie, by tę rezerwę przekazać towarzystwu ubezpieczeniowemu w postaci składki. Można ją wtedy wliczyć w koszty. Jeżeli szkody przyjdą - towarzystwo wypłaci odszkodowania. Jeśli szkód nie będzie - pieniądze mogą wrócić do firmy (przy utracie stosunkowo niewielkiej prowizji) chociażby w postaci zwrotu składki w związku z bezszkodowością...

Nietrudno się przy tym domyślić, że takie operacje nie są możliwe na masową skalę oraz przy tak ordynarnym przybraniu. Można oceniać, że aranżacja podobnego programu jest dostępna dla dobrych klientów, którzy z innych ubezpieczeń płacą towarzystwu, powiedzmy, milion, pół miliona złotych rocznie.

Nawet więc stosunkowo duże firmy nie mają więc raczej możliwości zabezpieczenia się przed skutkami roku 2000 w całości, a w szczególności, jeśli uderzenie przyszłoby z zewnątrz. Możliwe jest jednak zabezpieczenie przynajmniej części ich interesów gdyby wpadka nastąpiła na "ich terenie". Przede wszystkim należy zbadać, czy zakres tradycyjny polis jest dostatecznie szeroki (na przykład w ubezpieczeniach majątkowych pożądany, choć nie zawsze wystarczający, jest zakres tzw. "all risks"), czy nie ma wprost wyłączenia roku 2000 i jeśli klauzula nie jest dodana to jakie jest podejście towarzystwa do tego zagadnienia.

Konieczne jest też szczególnie dokładne sprawdzenie i ewentualne uzupełnienie polis odpowiedzialności cywilnej w zakresie OC produktu, OC za błędy i pomyłki, OC zawodowego oraz OC członków rad nadzorczych i zarządów. Ci, którzy ryzyka te ubezpieczali przynajmniej od jakiegoś czasu powinni móc bez większego problemu kontynuować wcześniejsze umowy.

Paradoksalnie trzeba się również wystrzegać towarzystw, które wprost, wszem i wobec głoszą, że wszystkie ich polisy rok 2000 obejmują. W wielu wypadkach mogą pomóc brokerzy ubezpieczeniowi posiadający często nie tylko informacje na temat zachowania się różnych towarzystw, ale też informacje o ich standingu finansowym, doświadczenie oraz kontakty pozwalające zorganizować trudne programy.

Jednocześnie trzeba zawsze pamiętać, że nie tylko szeroko rozumiana informatyka i informatycy są zagrożeni. Wyobraźmy sobie bowiem sytuację audytora, który opiniując papiery pewnej firmy nie nakazuje z odpowiednim wyprzedzeniem tworzenia rezerw w sytuacji, kiedy od działania systemów informatycznych zależy jej byt. Firma pada. Winne jest oczywiście kierownictwo firmy, ale być może również audytor, który nie wywiązał się należycie ze swoich obowiązków... Być może to też da się wykorzystać?

Artykuł ten został napisany wspólnie przeze mnie oraz Ludmiłę Lotz, która również zajmuje się problematyką zarządzania ryzykiem oraz organizacją alternatywnych metod jego transferu.

Marcin Z. Broda

 

 

Uwaga!

Jest to część prowadzonego przeze mnie dawniej, starego serwisu ryzyko.pl. Znaczna część informacji na tej stronie może więc być już nieaktualna a nawet fałszywa.

Z drugiej strony czasem można przekonać się jakie były przewidywania i plany, a jak potoczyła się rzeczywistość..

Marcin Z. Broda

 

 

Profesjonalnie o ubezpieczeniach..

Dziennik Ubezpieczeniowy

Miesięcznik Ubezpieczeniowy

 

 
 Strona przygotowana przez Ogma Sp. z o.o.